Tak się zdarza, że chór z parafii w Wiśle Jaworniku co roku ma okazję być poza granicami naszego miasta i powiatu. Na zakończenie tegorocznych wakacji trafił się wyjazd poza granice Polski. Najpierw 12 sierpnia gościliśmy w czeskich Albrechcicach, gdzie mieliśmy zaszczyt śpiewać na nabożeństwie z okazji pamiątki poświęcenia tamtejszego kościoła. Za niespełna trzy tygodnie, w czwartek 30 sierpnia wcześnie rano, wyruszyliśmy w podróż do Serbii, gdzie zaprosili nas nasi współwyznawcy, którzy gościli w naszej parafii w ubiegłym roku.

Po długiej podróży (pilotowani przez ks. Sladjana Srdica) dotarliśmy do naszych braci w Janosiku i już tam mogliśmy wyśpiewać wdzięczność naszemu Panu za to, że bezpiecznie doprowadził nas do celu podróży. W tamtejszym kościele braliśmy udział w krótkim nabożeństwie – spotkaniu parafialnym, gdzie służyliśmy pieśnią, a także mogliśmy słuchać zespołu młodzieżowego. Zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci przez mieszkańców tego małego miasteczka nieopodal Belgradu. Udaliśmy się na nocleg do naszych gospodarzy.

Niestety, mieliśmy tylko 4 dni, a wiele miejsc do odwiedzenia, więc następnego dnia wyruszyliśmy w dalszą drogę. W piątek odwiedziliśmy Padinę, w której parafia ewangelicka licząca ok. 4 tys wiernych bardzo prężnie działa. Tam też zwiedziliśmy Ekodom – muzeum tego regionu. Widzieliśmy, jak żyli tam ludzie w dawnych czasach i czym się zajmowali. Urzekły nas stroje tamtego regionu oraz ręczne hafty, którymi zachwyciły się szczególnie chórzystki. Tam też byliśmy w miejscu, gdzie dawno temu dla ludności została zbudowana studnia z kieratem. W tym miejscu można było zaczerpnąć wody. Potem udaliśmy się do Kovacicy, (ok. 6 tys. wiernych) równie prężnie działającego kościoła. Dowiedzieliśmy się, że w Kościele zachował się zwyczaj, że kobiety siadają po jednej stronie nawy, mężczyźni po drugiej. Taką prawidłowość zauważyliśmy już w Janosiku. Na dodatek z przodu zajmują miejsca najstarsi wiekiem, z tyłu - najmłodsi. Zwiedziliśmy także Galerię naiwnego malarstwa, w której znajdują się obrazy ludowych twórców - amatorów. (www.naivnaumetnost.com) Dalej odwiedziliśmy Zrenjanin, gdzie podkreślano dobrą współpracę trzech kościołów: ewangelickiego, katolickiego i prawosławnego. Wspólnie organizowane są tam koncerty i inne imprezy. Zwiedziliśmy również katedrę Kościoła Rzymsko-Katolickiego. Nasza pani dyrygent Janina Polok nie zgodziła się na opuszczenie ani jednego z kościołów, zanim nie oceniła jego akustyki. To już tradycja, więc wszędzie należało zaśpiewać przynajmniej dwie pieśni. Choć upał dawał się we znaki najbardziej wytrzymałym (powyżej 30 stopni C), nie mieliśmy wyboru. W końcu pojechaliśmy, żeby śpiewać. Wieczorem dojechaliśmy do Aradaca, parafii ks. Vladimira Lovasa. (1 300 wiernych) Tam również przyjęto nas bardzo serdecznie. Daliśmy godzinny koncert w tamtejszym kościele. Wystąpiła również grupa śpiewacza "Wańcy" z repertuarem regionalnym. Potem miało miejsce spotkanie w sali parafialnej z gospodarzami, u których mieszkaliśmy. Były długie rozmowy i nawiązywanie relacji.

Kolejny dzień - sobota. Pożegnanie z gospodarzami i wyjazd do Nowego Sadu. To największe miasto – stolica Vojvodiny, autonomicznego okręgu północnej Serbii. Tam z księdzem Vladimirem Lovasem zwiedzaliśmy twierdzę położoną nad Dunajem. Wznosi się ona na wzgórzu, po którym można spacerować i podziwiać panoramę miasta. Po południu mieliśmy czas na spacer po starówce i zakup upominków dla bliskich. Następnie pojechaliśmy do pobliskich Hlozan, parafii ks. Jaroslava Kopcoka. Gospodarze przygotowali dla nas niespodziankę - obiad w plenerze nad samym brzegiem Dunaju. Wieczorem, w kościele daliśmy koncert. Po nim udaliśmy się w podróż do Ostojiceva. Tam czekali na nas nasi współwyznawcy, których ojcowie przed laty przywędrowali w tamte strony. Wielu z nich odwiedziło już Wisłę i myślami są często w Beskidach. W Ostojicevie w 1930 roku został zbudowany kościół ewangelicki. Odbywają się tu nabożeństwa w języku słowackim. Niestety tylko raz w miesiącu są prowadzone przez księdza, który dojeżdża tu z Parafii Słowackich w Serbii. W pozostałe niedziele zborownicy zdani są sami na siebie. W niedzielę 2 września nabożeństwo prowadził ks. Zdzisław Sztwiertnia, a chór pod kierunkiem p. Janiny Polok usłużył pieśnią. Było to wzruszające przeżycie zwłaszcza, kiedy zakończyliśmy pieśnią „Ojcowski dom” a potem hymnem „Szumi jawor”. W niejednym oku zakręciła się łza. Po nabożeństwie spędziliśmy jeszcze krótki czas z naszymi gospodarzami i trzeba było udać się w długą drogę powrotną do Wisły.

Ludzie, u których gościliśmy posługują się językiem serbskim lub słowackim, jednak używając naszej rodzimej gwary nie mieliśmy żadnych problemów z komunikacją. Można by długo rozmawiać o nurtujących nas problemach, które okazują się bardzo podobne do naszych polskich, nawiązywać relacje i szukać przyjaciół w dalekim kraju. Niestety, jak mawiamy, noce są zbyt krótkie, a czas jak zwykle zbyt szybko biegnie. Spotkaliśmy się tam z niezwykłą gościnnością. Co rano podczas dalszej drogi wymienialiśmy ilość potraw, które czekały na nas wieczorem u gospodarzy. Mieliśmy wrażenie, że chcą nas zatrzymać przynajmniej na miesiąc. Polska gościnność znana jest w całym świecie, ale nasi serbscy gospodarze mogą śmiało z nami konkurować. Na pożegnanie każdego poranka uroniliśmy niejedną łzę, bo naprawdę czuliśmy się tam jak u siebie w domu. Z przykrością patrzyliśmy jednak na wypalone słońcem pola, gdzie od czerwca nie spadła ani kropla deszczu. W okolicach Janosika przed wiekami była jedyna pustynia w Europie. Mawiają, że obecne zmiany w przyrodzie prowadzą do tego, że ta pustynia powróci. Żal ściskał serce, kiedy ludzie ubolewali się, że nie dość, że nie ma pracy dla młodych, to ziemia nie dała w tym roku plonów w postaci kukurydzy i słonecznika. Za to w nas rosła w sercu wdzięczność do Pana Boga, że my tu w Wiśle naprawdę mamy za co dziękować. Podróże kształcą…

Pragniemy wyrazić podziękowanie za wsparcie rzeczowe i finansowe naszym sponsorom, bez których zorganizowanie wyjazdu i przygotowanie upominków dla gospodarzy byłoby o wiele trudniejsze. Dziękujemy Parafii Ewangelickiej w Wiśle - Jaworniku, Referatowi Promocji, Turystyki, Kultury i Sportu Urzędu Miasta Wisła oraz firmom: p. Romana Pilcha „Wyczarowane z drewna”, p. Szymona Brodackiego „Fuji” oraz p. Joachima Słowioka „Sklep spożywczy”.

Elżbieta Rabięcny